poniedziałek, 24 listopada 2014

Panna White - Rozdział 13
Seks z najbliższą przyjaciółką [książka erotyczna]

- Ona jest piękna - powiedział kobiecy głos.
- Jest - odpowiedziałem, bo niezależnie kto i dlaczego powiedział te słowa - miał rację. 
- Napijesz się? - powiedziała nieznajoma wręczając mi kieliszek szampana.
- Chętnie.
- Jestem Liv.
- Arthur Grant.
- Wiem.
- Znamy się?
- I tak, i nie.
- Podeszłaś i zaczęłaś rozmowę jakbyśmy byli starymi znajomymi. 
- Z uwagi na przeszłość może nimi jesteśmy? - enigmatycznie odpowiedziała. 
- Będziemy współpracowali po fuzji firm?
- Nie.
- Czyli wkradłaś się na bankiet licząc na darmowego szampana?
- Pudło! - zgaduj dalej.

Było w niej coś irytującego i intrygującego. 
- Nie mam ochoty na zgadywanki.
- Chłopiec się obraził?
- Jesteś bezczelna Liv. Mam wezwać ochronę?
- Tylko jeśli masz ochotę na mnie napaść, rozebrać i zerżnąć, a pan z ochrony mnie przed tobą obroni.
- Nie schlebiaj sobie.
- Studiowałam z Evelynn. Zaprosiła mnie. 
- W celu?
- Jej zapytaj.
- Kim jesteś?
- Prawnikiem.
- Z poprzedniej firmy Evelynn?
- Nie, ze studiów.
- Dobrze znasz Evelynn?
- Do-głę-bnie - zaakcentowała.

Z minuty na minutę sytuacja stawała się jaśniejsza. Moja Evelynn zaprosiła Liv na bankiet. Ot, stara znajoma ze studiów. 
Warto wspomnieć, że Liv była szczupłą i wysoką brunetką, o brązowych oczach i bardzo długich włosach. Pyskata i zadziorna jak wielu znanych mi prawników. Ubrana w czarną sukienkę, mini, z zabudowaną górą i rękawami trzy-czwarte. Na nogach miała wysokie kozaki.

- Zostawię cię na chwię Grant.
- Ok, Liv.

Przez długie minuty rozmawiała z moją Evelynn.

- Dlaczego nie poznałem jej wcześniej, skoro znają się ze studiów? - cały czas zastanawiałem się.

Alkohol wpływał na mnie... no cóż, wpłynął tak jak powinien. Nie zauważyłem jak upływające minuty zamieniły się w godziny, a z tłumu zaproszonych została tylko garstka.
Miałem ochotę wyjść wcześniej. Niestety organizator musi zostać do końca.

- Gdzie jesteś? - zadzwoniłem do Evelynn.
- Siedzę na twoim fotelu.
- Masz ochotę na fotel prezesa?
- Nie mam ochoty mój drogi... ja już na nim siedzę.
- Chcesz obalić władzę?
- Na łóżko - zadziornie odpowiedziała - chodź do nas.

Rozłączyłem się i...
- Jak to do nas? Jakich nas?! Dotarło do mnie po chwili.

W gabinecie siedziała Evelynn, zajmując moje miejsce, z drugiej strony biurka zobaczyłem znajome długie włosy.
- Tu się schowałyście!
- Tam było za głośno - odparła panna White.
- I duszno - wtórowała Liv.
- Babskie pogaduchy? - zapytałem siadając na fotelu obok Liv.
- No chodź już na swój fotel panie prezesie.
- Już zostań, tu też jest wygodnie pani adwokat.

- O czym rozmawiałyście?
- Tym i owym - odparła moja kobieta.
- I o tobie - dodała Liv.
- Aż takim ciekawym tematem do rozmów jestem?
- Tematem na pewno, ale czy ciekawym... - zażartowała Liv.

Miała niewyparzony język. Mówiła to co myślała. Nie ograniczała się.
- To co ciekawego dowiedziałaś się o mnie Liv?
- Że dbasz o moją koleżankę ze studiów.
- Ooooo...
- I jesteś wymagającym szefem.
- Ooo... aż tak?
- Nie słuchasz swojej prawniczki, działasz ryzykownie i uprawiasz agresywną politykę wobec niektórych firm.
- Dzięki temu siedzę na stołku prezesa.
- Teraz to ja siedzę kochany - odparła Evelynn.
- Zamiana miejsc moja prawniczko.
- Już po osiemnastej, jestem Evelynn, a nie prawnikiem, Grant.

Usiadłem na fotelu. Evelynn usiadła na moich kolanach.
- Lubię czuć twój ciężar na sobie - szepnąłem do ucha.
Dziewczyny rozmawiały o zabawnych sytuacjach z uczelni. Panna White cały czas poruszała pupą. Delikatnie, niezauważalnie dla Liv, jednak wystarczająco intensywnie by wprawić męskość w stan podniecenia.

- Co miałaś na myśli mówiąc, że znasz moją partnerkę dogłębnie?!
- Haha, ale masz refleks - zaśmiała się Liv.
- Hmm... - westchnęła Evelynn, wyprostowała i oparła o mnie.
- Miałyśmy przygodę na studiach - powiedziała wprost, bez zawahania czy żenady.
- Oł - nieco się zdziwiłem, lecz wiedziałem, że Evelynn jeszcze kilka lat temu kochała się z kobietami.
- Rozmawiałyśmy o trójkącie.
- Mhm... i do jakich wniosków doszłyście.
- Doszłyśmy. Raz. Nie do wniosków. Po prostu doszłyśmy.

Początkowo bezpośredniość Liv była irytująca. Podczas rozmów w gabinecie ta otwartość i szczerość bardzo mi się podobała.
Evelynn wysunęła szufladę. Oprócz dokumentów zobaczyłem w niej białe stringi.
- To moje - powiedziała podgryzając mnie w ucho.
- Liv wstała z fotela i lekko podciągnęła sukienkę.
- To moje.

W bardzo erotyczny, zmysłowy, i nie wulgarny sposób pokazała mi swoje majtki.
Właściwie to tylko ich rąbek, fragment zakrywający wargi.
- A tu tył...
Odwróciła się i podciągnęła fragment sukienki zakrywający pośladki.
- Czarrrne stringi.
Położyła dłonie na biodrach wsuwając małe palce pod paski tkaniny spoczywające na biodrach.
Pochyliła się i opuściła majtki.
Rzuciła na biurko.
Evelynn chwyciła je, zwinęła w malutką kulkę i wsunęła w moje usta.
- No już nic nie mów, tylko patrz... - dodała.

Czułem ciepło jej ciała.
One dwie... są tak zboczone, niegrzeczne, i wiedzą jak pobudzić mężczyznę.

Evelynn podeszła do Liv i namiętnie pocałowała. Tak namiętnie jak robiła to ze mną.
A jednocześnie tak kobieco.
- Ależ sprzeczność - przeszło mi przez myśl.
Moja kobieta w bieli, Liv w czerni i tak odmienne charaktery, również czarno-białe.
Obie podciągnęły sukienki.
Patrzyłem na fragmenty pośladków.
Nie pokazały mi wszystkiego.
Chciałem to zobaczyć.

Języki nieustannie drążyły usta.
Dłonie wędrowały od twarzy, przez piersi i biodra.
Zatrzymywały się na udach i wędrując w górę nieco podnosiły dolny fragment sukienek.
Byłem ciekaw jak wygląda cipka Liv.
Jak wyglądają obie cipki obok siebie.
I co robiły zanim do nich przyszedłem.
- Czekałam na kutasa - zabrzmiał głos Liv.
- Wolisz kutasa mojego faceta, zamiast mój język?
- Tego nie powiedziałam.
- To idź do niego i zobacz jaki jest.
- Wolę dziewczyny... ale popatrzeć na penisa mogę.

Gdy Liv podchodziła spojrzałem na Evelynn i pokręciłem przecząco głową. Przez majtki w ustach nie mogłem nic powiedzieć.
Evelynn odpowiedziała twierdząco. Również kiwnęła głową, jakby chciała powiedzieć - zgódź się!

- Jesteś zboczona! - krzyczałem w myślach. 
Liv uklękła przed fotelem i rozpięła moje spodnie.
Męskość wystrzeliła z bokserek. Naprężony, sztywny penis znajdował się tuż przed twarzą dziewczyny.
- Ha! Jaki twardy - powiedziała.
Evelynn usiadła na krawędzi biurka i patrzyła na nas.
Wyjęła z moich ust stringi Liv, pochyliła się i namiętnie pocałowała.
- Teraz już wiesz jak wygląda jego męskość - stwierdziła Evelynn - a teraz chodź do mnie, zabawimy się.

 http://jaimojapielegniarka.blogspot.com/search/label/Panna%20White