poniedziałek, 17 listopada 2014

Panna White - Rozdział 12
Pierwszy raz nago przed obcą kobietą [książka erotyczna]

- No co zaa... !! - rzuciłem pod nosem nie kończąc myśli, choć na języku miałem same obraźliwe epitety.

Ale od początku. Zanim panna White stała się moją Evelynn White, łączyła nas relacja zawodowa. To był mój prawnik, moja prawa ręka, moja asystentka. 
Wyjechaliśmy na kilkudniową konferencję. Aby uniknąć zgiełku, zaszyliśmy się w mniejszym, ale bardzo przytulnym hotelu.
Z basenem.
Spa.
Wyśmienitym szefem kuchni.
Bo kto powiedział, że mniej znane hotele nie oferują wygód i atrakcji? 

Podchodziłem do sprawy profesjonalnie. Panna White miała swój pokój, tej samej klasy co mój. W pracowników trzeba inwestować. Kto tego nie wie, nie powinien nazywać siebie szefem, a jedynie właścicielem działalności gospodarczej.

Poszedłem na basen. 
Zostawiłem rzeczy w szatni, wszedłem pod prysznic, zasunąłem kotarę i stanąłem pod strumieniem gorącej wody.

Nie wiem ile czasu minęło, jednak z błogiego stanu wyrwało mnie szarpnięcie kotary.
- No co zaa... !! - rzuciłem pod nosem nie kończąc myśli, choć na języku miałem same obraźliwe epitety.
- Przeee... - usłyszałem damski głos - ...praszam.
- Panno White!
- Ttak?
- Co pani robi?!
- Ja przypadkiem.
- Przypadkiem... co? 
- Torebką.
- To przypadkiem czy torebką?
- Torebką.
- Ale celowo czy przypadkiem?
- Przypadkiem... torebką.
- Kto chodzi z torebką na basen?
- Ja.
- Zadziwiające.
- Ależ skąd - odpowiedziała i zrobiła kilka kroków do tyłu.

Stała przede mną i wpatrywała się w moje oczy. Trochę jak żołnierz na musztrze. Sztywno i przed siebie. 
- Co można nosić w torebce idąc na basen? - zapytałem stojąc przed panną White jak mnie natura stworzyła. 
- Telefon - zaczęła mówić - książkę, miętówki...
- Proszę patrzeć przed siebie.
- ...i chusteczki - dokończyła i pokazała mi paczkę. 

Wpatrywałem się w nią i widziałem piękną kobietę. 
Zgrabną, z fajnym biustem. 
Miała na sobie granatowy jednoczęściowy strój kąpielowy ze złotymi łączeniami.
Wyglądała elegancko. Nie wyzywająco, lecz seksownie.
I pasowała do moich białych slipek-kąpielówek, których, no cóż, jeszcze nie miałem na sobie.

Myśl o jej ciele wywołał lekką erekcję. 
Teraz stałem przed nią z penisem w pół-wzwodzie. 
- O Boże - wymamrotała.
- Słucham panno White?
- Nie, nic, też muszę pod prysznic, przepraszam - powiedziała i poszła. 
- Kotara panno White!
- Przepraszam raz jeszcze - wróciła i zasunęła. 

Zostawiła mnie w takim stanie. 
Odezwał się we mnie męski instynkt. Sytuacja podnieciła mnie. Miałem ochotę kochać się z panną White.
Czy ona też by miała na to ochotę?
Z perspektywy czasu powiem Wam - Tak! Miała ochotę. 

Ale tego dnia nic się nie wydarzyło.

http://jaimojapielegniarka.blogspot.com/search/label/Panna%20White