poniedziałek, 15 września 2014

Panna White - Rozdział 3
Mam ochotę na seks z inną parą [książka erotyczna]

Morganów znam od kilku ładnych lat. Z Jamesem pracujemy razem i od pierwszego dnia bardzo dobrze nam się rozmawiało. Może dlatego, że jest 11 lat starszy, jest ustatkowany, ma żonę Tess, pełnoletnie dzieci i podobne do mojego spojrzenie na świat. 

Co kilka tygodni spotykaliśmy się w jego mieszkaniu lub naszym domu na sobotnie obiadki. Kilka godzin, we czwórkę, w doborowym towarzystwie.

*  *  *

Tego dnia cały czas żartował, jego wypowiedzi przepełniał seks i dwuznaczności. Jego żona mu wtórowała.
- Chyba wiek średni rzucił im się na głowę - pomyślałem.
Od urodzin zachowuje się inaczej. Cóż, może mnie także odbije gdy przejdę z trzydzieści na czterdzieści?

- Co ty taki pobudzony ostatnio? Cały czas kierujesz rozmowę na tematy intymne. Żona ci nie daje? - powiedziałem dość poważnie, co wywołało salwę śmiechu.
- Daje, daje. I to jak. Sam zobaczysz, że kobieta w łóżku jest jak wino - im starsza tym lepsza.
- Nie zmieniaj tematu, tylko mów mi jak na spowiedzi.
- Wiesz co Arthurze, znamy się tyle lat, to ci powiem. Dzieci wychowaliśmy, są samodzielne a my starzy mieszkamy sami i się nudzimy.
- Mam zbierać na trumnę i znicze staruszku? - stwierdziłem ironicznie.
- Mówię poważnie. Kochamy się, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy i chcielibyśmy rozwinąć nasze życie erotyczne. Wiesz, gdy byliśmy młodzi to byliśmy wulkanem seksu, potem na 20 lat zastygliśmy, bo praca, bo dzieci, bo ciągłe problemy, teraz znów czujemy się jak dwudziestolatkowie.
- Jak chcesz rozwinąć? Bielizna? Seks w samochodzie? Lodzik w przebieralni?
- Też.
- To co jeszcze? - zapytałem z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Seks z inną parą.

Powiedział to tak pewnie, bez nuty zażenowania. Zaskoczył mnie.
- Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie, no nieee, eee tam, dlaczego miałbym mieć? Znasz mnie tyle lat, wiesz że jestem tolerancyjny i raczej mało co mnie może zaskoczyć.
- Otóż to.
- My nie mamy takiej potrzeby, wystarczy nam nasza dwójka i bawimy się świetnie. Choć kto wie, może za 10 lat przeprowadzimy taką samą rozmowę i to my powiemy, że chcemy spróbować z inną parą.

- Macie już kogoś na oku? - odezwała się Evelynn.
- Nie... Tak.... - odpowiedzieli jednocześnie.
- To w końcu macie, czy nie?
- Mamy na oku, ale nie wiemy czy coś z tego wyjdzie.
- Ach... to trzeba szukać dalej.
- To nie takie proste. Musi to być ktoś zaufany. 
- Zgadzam się - odparła moja połówka. 
- Wiecie, to nie takie proste zaprosić kogoś obcego do domu i oddać mu swoje ciało. Boimy się, że to mogą być oszuści. Ważna jest higiena, swoboda w tym co będziemy robić. 
- Nigdy się na tym nie zastanawialiśmy, ale przyznam wam rację. 

Miałem mętlik w głowie. Prawdą jest, że drugiego człowieka można poznać na wskroś po kilku tygodniach, ale nawet za 40 lat może nas zaskoczyć.

- Muszę do łazienki, wiecie, wino działa - przerwałem chwilę ciszy.
- Idę z tobą - odparła Evelynn.

*  *  *

Usiadłem na brzegu wanny i wpatrywałem w moją dziewczynę.
- Co ty na to?
- Zaskoczył mnie, nie mam nic przeciwko, to ich życie, ale zaskoczył mnie.

Wpatrywałem się w sikającą Evelynn. Stróżka moczu uderzała o muszlę odbijając się dość głośnym dźwiękiem. 
- Ale ty głośno sikasz - zaśmiałem się.
- Spadaj na drzewo banany prostować.

Słowa tak mnie rozbawiły, że omal nie wpadłem do wanny. 
Wstała, wytarła krocze kawałkiem papieru i podciągnęła majtki.
- Nie wyobrażam sobie, aby twoją cipkę dotykał ktoś inny.
- Wiem. 
- Masz ładną cipkę.
- Miałeś sikać.
- Zajęte było.
- Opuść spodnie i zostań w slipach, popatrzę sobie.
- Ciekaw jestem jak to wygląda, taki seks we czwórkę.
- Ja też. Bez szczegółów, ale tak ogólnie to z chęcią posłucham opowieści.

*  *  *

- Kiedy umówiliście się  z tą parą? - zapytała Evelynn.
- Za 3 tygodnie, więc przesuniemy nasze spotkanie na kolejny tydzień, nie macie nic przeciwko?
- W innej sytuacji może mielibyśmy - zażartowała - w takiej ani trochę. Liczymy na krótką relację.
- Na to możecie liczyć. Następnym razem wezmę Arthura na balkon, wypijemy piwko i pogadamy jak mężczyźni.
- To my też sobie pójdziemy i omówimy każdy mały szczegół - zakończyła rozmowę Tess.
- To my uciekamy do domu. Trzymajcie się i do zobaczenia w pracy.
- Do następnego...

*  *  *

Minęły cztery tygodnie. Morganowie przyjechali do nas.
- Mówiłam mu, żeby ci nic nie zdradzał.
- Milczał jak grób - odparłem.
- Zjemy obiad i powiemy co się działo. Bo działo się... oj działo.
- Naleję wam więcej wina, to się wam języki rozwiążą.
- Popieram - Evelynn przytaknęła.

Po obiedzie, gdy w pierwszej butelce wina było widać dno, poszedłem do lodówki po drugie. Towarzystwo było mocno rozbawione i bardzo dobrze, przynajmniej popuściliśmy hamulce i rozmowa stoczyła się na inne tory. 
- Polecam wam zabawę we czwórkę... - zaczęła Tess.
- ... bardzo polecam - dodał James. 
- To wydaje się nieodpowiednie, dziwne i to rozumiem, bo sama w dniu spotkania miałam wątpliwości. Ale faktem jest, że tak jak my spotykamy się i dobrze bawimy, przy pysznym jedzeniu i winie, tak równie dobrze można w tym czasie uprawiać seks. Liczy się rozrywka.
- Odniosę się do zdrady - zacząłem wywód - to aspekt w głównej mierze emocjonalny, zdrada zaczyna się w głowie, a oddanie ciała to już tylko formalność.
- To ty mówisz, czy to wino przemawia? - zażartowała Evelynn.
- Ej, ja... - i widzisz, język mi się zaplątał - mówię tylko, że jeśli dwie osoby, które się kochają, mają ochotę na seks z kimś innym, robią to razem i nie robią tego z powodów emocjonalnych, to niech bawią się dobrze. To tak jak ty masz ochotę na czekoladę i ją jesz, rozumiesz?
- Wszystko, poza tą czekoladą.
- Nie masz emocjonalnego stosunku do czekolady, prawda? Po prostu masz ochotę zaspokoić potrzebę, więc to robisz, zjadasz czekoladę. 
- Wiesz co, nalej jeszcze wina i już zostaw czekoladę w spokoju. 

Mimo, że trochę zaszumiało mi w głowie, pamiętam, że wszyscy śmialiśmy się z naszej dyskusji.

http://jaimojapielegniarka.blogspot.com/search/label/Panna%20White