Mam zacząć jak David Copperfield? Urodziłem się..., wychowałem... . Czy raczej powinienem zacząć od słów: Gdy ją zobaczyłem, pomyślałem, że to anioł w ludzkiej skórze?
To trochę infantylny początek, nawet jeśli to prawda.
Prawda?
Nazywam się Arthur Grant i jestem najbogatszym człowiekiem na świecie. Lecz nie znajdziecie mnie w zestawieniu Forbes'a.
Wszystko co mam zawdzięczam sobie i drobnej pomocy osób, które minąłem w swoim życiu.
No właśnie - życie.
Jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co cię spotka. To jedna prawda. Druga prawda, której jestem wyznawcą - Życie to sztuka wyboru. Codziennie podejmujemy duże i małe decyzje. Podejmujemy je świadomie, mamy nad życiem kontrolę, a jednak... nigdy nie wiesz co cię spotka.
Dla mnie ważne jest, że wykorzystując te dwie zasady znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie.
Wtedy poznałem Pannę White. Evelynn White.
Spotkałem ją w pracy. Na korytarzu.
Ubrany w czarne spodnie, elegancką koszulę, skórzane buty i płaszcz, stałem i nerwowo spoglądałem na zegarek. Zauważyłem ją kątem oka gdy mnie mijała. Szła z innymi pracownikami i zapewne nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Ubrana w białą garsonkę. Cała ona - dopasowana spódnica, taliowana góra i białe buty. Długie spięte włosy. I te oczy, które rozbroiły mój system obronny.
Chcę cię na własność - zabrzmiało w mojej głowie.
Jeśli pomyślisz: Facet! na własność to ty możesz mieć skarpetki, a nie kobietę - to będzie prawidłowa reakcja. Wyrwane z kontekstu zdanie wywołuje u mnie taką samą myśl.
W zamian chciałem dać jej to samo.
Stukot damskich butów. Spoglądam w prawo - nie, to nie ona.
Minęło kilka minut. Spojrzałem na drugi koniec korytarza.
Panna White ponownie się do mnie zbliżała...