wtorek, 30 września 2014

Panna White - Rozdział 5
Posuwaj mnie... masz taką gęstą i lepką spermę [książka erotyczna]

- Panno White! - trochę zirytowanym i zdecydowanym tonem krzyknąłem przez drzwi.
- Już, chwileczkę, już otwieram.
- Panno... White - westchnąłem wypuszczając powietrze nosem - dlaczego zamyka się Pani w biurze?
- Bo byłam... zajęta trochę.
- Czym takim? - drążyłem temat.
- Pracą.
- To wiem, dlatego Panią zatrudniłem, potrzebuję dobrego prawnika. Jest Pani dobrym prawnikiem?
- Tak Panie Grant.
- To proszę pracować.

Odszedłem kilka kroków i zawróciłem.
- Czy coś się stało?
- Dlaczego Pan pyta?
- Rumieńce i jakby warstewka potu na Pani czole... Dobrze się Pani czuje?
- Tak. Myślę, że tak.
- Jest Pani rozkojarzona, może wezwę mojego lekarza?
- Nie, nie trzeba, już mi lepiej.

To był ten czas, gdy zatrudniłem ją w moim biurze. Wtedy była to dla mnie Panna White. Prawniczka, która pracowała w mojej firmie. Teraz to Evelynn White - moja kobieta, partnerka, przyjaciółka. Lecz sentyment pozostał. Nadal jest moją Panną White.

Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem, tam na korytarzu, i pomyślałem, że chcę ją mieć, nasza znajomość potoczyła się zgoła odmiennie niż oczekiwałem. 
- Pojedziemy na narty do Szwajcarii? - zapytałem.
- Nie - szybko odpowiedziała i odeszła.
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem - chciałem powiedzieć, lecz słowa pozostały w moim umyśle. 

Tego dnia załatwiłem jedną sprawę w kancelarii i stanąłem na korytarzu porażki jak go nazwałem. Było po czternastej, więc będzie musiała tędy iść. 
Nie myliłem się, po kilkunastu minutach zobaczyłem kobietę w bieli. 
- Mogę prosić na chwilę?
- Może Pan prosić, ale ja nie muszę podchodzić.
- Zapłacę Pani dwa razy więcej niż zarabia tutaj. Nie chcę przychodzić do prawnika, chcę mieć go w mojej firmie. Proszę tylko powiedzieć kwotę, a mój asystent przygotuje umowę. Zgadza się Pani na taki układ?
- Nie - odpowiedziała.
To drugie Nie tego dnia i to jeszcze z ust tej samej kobiety. Zadziałało to na mnie jak płachta na byka. Pożądanie wzrosło do granic. To jest właśnie TA kobieta. Ta jedyna!
- Acha, Panie...? - odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Grant. Arthur Grant.
- Panie Grant, jestem prawnikiem, sama sobie przygotuję umowę.

Po wielu miesiącach, gdy Panna White, stała się dla mnie Evelynn White, powiedziała mi:
- A nie zgodziłam się na propozycję wyjazdu, ponieważ nie potrafię i nie lubię jeździć na nartach. Gdybyś zaproponował mi wyjazd do Szwajcarii, to bym się zgodziła, oczywiście wtedy sama bym za siebie zapłaciła i spała w drugim pokoju. I tak, zwróciłam na ciebie uwagę, lecz chciałam utemperować twój charakter. Myślisz, że możesz wszystko. Otóż możesz wiele, ale nie wszystko. A to czego nie możesz, załatwi ci twoja prawniczka.

I jeszcze jedno.
Tego dnia, gdy zamknęła się w biurze i wyglądała jak chora, wcale nie była osłabiona. To moje perfumy tak na nią działały. 
Zamknęła drzwi na klucz, usiadła na fotelu, podciągnęła spódnicę, rozpięła bluzkę i oddała się w ramiona rozkoszy. Lewą dłoń przesuwała po biuście, prawą masowała krocze. Dlatego, gdy ją wyrwałem z erotycznego transu, wyglądała jakby miała gorączkę.
- Marzyłam, że mnie posuwasz Grant, w każdy otwór. W dupkę, cipkę, wkładasz go do buzi. Miałam ochotę wejść do twojego gabinetu, objąć męskość ustami i ssać. Usztywnić go, odchylić majtki na bok i nadziać się. Posuwać do wytrysku. Po wszystkim poprawiłabym majtki i wyszła z twojego biura. Majtki na pewno przykleiłyby się do cipki, masz taką gęstą i lepką spermę. A ja bym ją nosiła w sobie do wieczornego prysznica.

http://jaimojapielegniarka.blogspot.com/search/label/Panna%20White