sobota, 13 października 2018

Panna White - Rozdział 23
Luiza - atrakcyjna czterdziestolatka

Luiza, córka właścicieli. Czasem menedżerka, czasem kelnerka, czasem pokojówka. Czterdziestolatka, której ciało wzbudzało pożądanie. Mokry sen dwudziestolatków zastanawiających się jaką nosi bieliznę, jakie pozycje lubi. Normalna twarz, szczupła sylwetka, miłe usposobienie. Myślę, że właśnie to jej człowieczeństwo i normalność były tak pociągające.

Zapewne dla wielu pociągająca była obrączka na palcu, fantazje o erotycznym uniesieniu z mężatką.


- Miłe miejsce, ustronne, mało ludzi, zazdroszczę pracy w takim miejscu – zaczęłaś rozmowę – jestem pielęgniarką i mogę tylko pomarzyć o takich warunkach pracy.
- Taka praca mi odpowiada, po studiach rzuciłam korporację i wróciłam do rodziców.
- To właścicielami są twoi rodzice? - zapytałem zaskoczony.
- Tylko nie myślcie że mam łatwo. Pracuję tak samo ciężko jak inni. Kiedyś przejmę działalność.
- Czyli rozumiesz ludzi, którzy chcą uciec przed wyścigiem szczurów?
- Zrozumiałam dekadę temu i od tej pory cieszy mnie życie w małym miasteczku. Kilkaset metrów dalej otwarto dwa duże hotele, pewnie wiecie o nich. Przez to plaże są bardziej oblegane za dnia. Ja chadzam na plażę przed zachodem słońca. Jest cicho, spokojnie, najczęściej spaceruje kilka osób, a ja mogę skupić się na jodze.
- Uprawiasz jogę? - głupio zapytałem.
- To coś nienaturalnego? - usłyszałem odpowiedź.
- Absolutnie nie, miałem na myśli zbieg okoliczności. Moja narzeczona również od kilku miesięcy uprawia jogę.
- Chodzisz na zajęcia?
- Jestem samoukiem, czytam książki, oglądam pozycje na youtube... - odpowiedziałaś.
- Ja chodziłam kilka lat na zajęcia, mam certyfikat trenera. Będę dziś na plaży po 18, jeśli chcecie...
- Chcę, chcemy – stwierdziłaś z euforią.

Okazja do darmowego treningu z drugą osobą, z trenerem i do tego miłym rozmówcą nie zdarza się często.
- To ja wracam do sprzątania pokoi... i widzimy się o 18 przy skałach na plaży?
- Będziemy.

Wspomniana skała to raczej grupa skał, głazów na plaży oddalonych od siebie o kilka metrów. Ubrani w szorty i koszulki przekroczyliśmy tabliczkę Official Nudist Beach. Jakaś postać, zakładaliśmy że Luiza, stała przy skale oddalonej o 50 metrów. Na tle szaro-miedzianej majaczyła się postać w białej koszulce i cielistych spodniach.

Przy czym... to nie były cieliste spodnie.

Luiza stała bez spodni i majtek. Ubrana tylko w koszulkę i bluzę dresową. Nie tego się spodziewaliśmy. Jak na czterdziestolatkę miała bardzo atrakcyjne ciało. I choć przez myśl nie przeszła mi zawartość jej majtek... tak krótka i przystrzyżona w mały prostokąt fryzura intymna była tym, czego mógłbym się spodziewać po czterdziestolatce. Nie wiem dlaczego, ale właśnie to jest to czego mogłem się spodziewać. Nic awangardowego, nie na zero, za to schludnie i elegancko. 

- Uprawiałaś kiedyś jogę nago na plaży w promieniach zachodzącego słońca? - zapytała cię Luiza.
- Nigdy – odpowiedziałaś.
- Czy muszę zachęcać?
- Nie musisz.
- Trochę muszę, bo jesteśmy na plaży nudystów. Byliście kiedyś nadzy na plaży?
- Gdy planowaliśmy przyjazd na Kretę planowaliśmy też wybrać się na plażę nudystów – stwierdziłem.
- Ja już przywykłam, strój mam ze sobą tylko gdy chcę przejść przez plażę dla tekstylnych i w okolicach, w których nie wolno być nago. Mamy tylko wyznaczone rejony, więc uważajcie, bo można dostać mandat.

Zdjęłaś szorty, pod którymi nic więcej nie miałaś. Tak zwyczajnie w towarzystwie innej kobiety i swojego mężczyzny. Rozpięłaś guzik, suwak a szorty opadły do kostek. Gładko ogolone łono z cienkim paseczkiem w świetle zachodzącego słońca. Pod koszulką nie miałaś stanika, to akurat wiedziałem i widziałem przy wyjściu z pensjonatu.

Całkowicie naga i seksowna usiadłaś na przygotowanym kocu. Cipkę nieco schowałaś przed naszym wzrokiem. To twój pierwszy kontakt z nagością w miejscu publicznym i choć publika była skromna, to samo uczucie mieszało się z podnieceniem i chęcią ponownego założenia ubrania.

Luiza podeszła do ciebie.
- Usiądź po turecku i wyprostuj plecy – powiedziała – jeszcze bardziej.
Kucnęła, położyła jedną dłoń na twoim krzyżu a drugą na brzuchu, po czym obie dłonie zaczęły wędrować ku górze prostując twoją sylwetkę. Przesunęła dłoń po sterczących piersiach.
- To nie jest do końca siad turecki, dociągnij stopy do ciała.
Położyła dłoń na twoich pośladkach, drugą na podbrzuszu.
- Przyciągnij pięty do mojej dłoni. O właśnie tak, teraz prawidłowo.

Nie wiem co myślałaś w tym czasie, bo u mnie testosteron zaczął wrzeć na myśl o dłoni innej kobiety leżącej na twoim wzgórku. Myślę, że i w tobie coś zaczęło wrzeć.

- Teraz pozostań w pozycji, został dłonie oparte na kolanach i pochyl się do przodu. Przy czym... poczekaj coś ci pokażę.
Luiza znów kucnęła przy tobie, położyła dłoń na wzgórku, a może nawet niżej i właśnie dotykała twojej cipki?
- Musisz zgiąć plecy dokładnie nad moimi dłońmi. Dokładnie w tym punkcie. Nie możesz się garbić.

Ze wskazówkami doświadczonego trenera szło ci idealnie.