- Zadamy wam jedno pytanie, odpowiedzcie proszę szczerze. Jeśli się mylimy, zapomnijmy o temacie - powiedziałem.
- Zabrzmiało strasznie - odpowiedział zdziwiony James.
- Nie, no nie musicie się bać, to nic strasznego - uspokoiłem rozmówców.
- Nurtuje nas pewna kwestia, pomyśleliśmy o tym oboje, czyli musi być w tym krzta prawdy - dodała Evelynn.
- Mówcie wreszcie, bo zaraz umrzemy na zawał i będziecie musieli pozbyć się naszych zwłok - zaśmiała się Tess.
- Mam wrażenie...
- Mamy Arthurze, oboje mamy.
- Mamy wrażenie, że od kilku spotkań nasza relacja zmieniła się, jest...
- Erotyczna - Evelynn wykrztusiła z siebie.
Byłem zadowolony, że mamy to za sobą, że powiedzieliśmy to co myślimy. Ta niepewność była fascynująca, ale i niezbyt komfortowa, trudna do przemilczenia. Moglibyśmy się spotykać dalej i nie poruszać tematu, ale ostatnio pokazaliśmy sobie intymne fragmenty naszych ciał, a tak nie robią znajomi. To weszło jakby na inny poziom.
- Dobre macie wrażenie - odpowiedziała Tess.
- Liczyliśmy na to, że się zorientujecie, choć nie sądziliśmy, że minie tyle czasu.
- Kilka tygodni temu, gdy mówiliśmy, że szukamy pewnej, uczciwej, rozsądnej i miłej pary do łóżkowych zabaw, mieliśmy na myśli ciebie Arthurze i ciebie Evelynn. Znamy się tyle lat, jednak nie byliśmy pewni waszej reakcji. Nadal nie jesteśmy. Może nas wyrzucicie z domu i zerwiecie znajomość. Przewidzieliśmy taką możliwość. Zdecydowaliśmy się spróbować, bo trudno byłoby ukrywać, że jesteśmy wami zafascynowani w sferze erotycznej. Chcielibyśmy, aby nasze spotkania, oprócz starej formy przyjacielskiej, rozmów o wszystkim i niczym, rozwinęły się o dodatkowy aspekt.
- Łóżkowy? - retorycznie zapytała Evelynn.
- Tak - potwierdzili kiwając głowami.
- Zaskoczyliście nas i nie zaskoczyliście. To znaczy wyczuwaliśmy, że jest coś na rzeczy, ale teraz wyjaśniliście kwestię, że tak powiem - z grubej rury.
- Arthur ma na myśli, że musimy się z tym oswoić, przemyśleć.
- Idziemy na naradę do łazienki - powiedziała z uśmiechem Evelynn.
- Czyli nie jesteście na nas źli?
- Skądże... zaraz wracamy.
* * *
- Muszę się wysikać - stwierdziłem.
- Co on taki nabrzmiały?
- Rozmowa trochę mnie podnieciła.
- Mnie też. Teraz, kiedy już wiem, na czym stoimy, możemy podjąć decyzję.
- Mam ochotę to zrobić - stwierdziłem, choć nie wiedziałem co dokładnie myśli panna White.
- Ja też. Tak powoli, spokojnie, bez odważniejszych kroków.
- Spróbować?
- To najlepsze słowo. Z chęcią spróbuję odnaleźć się w nowej sytuacji.