Liv wsunęła dłoń pod sukienkę Evelynn.
Ruchy ręki zdradzały, że pieści wnętrze mojej kobiety.
Evelynn patrzyła na mnie. Napięcie w męskości wzrastało.
Siedziała na dębowym biurku i wierciła się, ocierając o dłoń Liv.
Podniecał mnie widok dwóch pieszczących się kobiet.
- Jesteś bardziej nieprzyzwoita niż mi się wydawało - pomyślałem - zasłużyłaś na nagrodę.
Gdy tylko wrócimy do domu będę kochał się z tobą przez godzinę. Będę cię posuwał długo, aż dostaniesz otarć w pochwie i będziesz wyła z przyjemności.
Nie widziałem cipki Evelynn, zamiast tego pożywkę dla wyobraźni stanowiła poruszająca się miarowo ręka Liv.
Wkładała i wyjmowała palce. Wwiercała się we wnętrze mojej kobiety.
Evelynn przymykała oczy.
Gdy otworzyła powiedziałem, że niewiele widzę z tej perspektywy.
- Patrz, ale nie dotykaj - powiedziała zalotnie.
Usiadła na biurku na wprost mnie.
Rozchyliła nogi.
Jednak nadal nie widziałem cipki, którą zakrywał fragment sukienki.
Odsunąłem fotel aby zrobić miejsce dla Liv.
Usiadłem i podziwiałem show.
Liv stanęła między nami, pochyliła i wypięła pupę.
Całowała podbrzusze Evelynn i wsuwała w nią dwa palce.
A ja...
A ja patrzyłem na moją dziewczynę, pieszczoną przez inną dziewczynę i zerkałem na pupę Liv.
Skoro one miały za sobą jeden orgazm, a teraz zmierzały do drugiego, ja nie mogłem ich dotykać, co było bardzo podniecającym zakazem, to chociaż patrzyłem na dwa tyłeczki.
Czarne kozaki i mini w tym samym kolorze były tego dnia synonimem perwersyjnej miłości dwóch kobiet.
Zestaw wyglądał obłędnie na ciele kobiety.
Mogłem patrzeć tylko na fragment ciała między butami, a krawędzią sukienki.
Wijąca się Liv nie zwracała uwagi na sukienkę, która milimetr po milimetrze podciągała się ku górze.
Taka niepisana zaleta tego typu sukienek. Oczywiście zaleta z punktu widzenia mężczyzny.
Po kilku minutach sukienka odkryła dolny fragment pośladków i część cipki.
Wydepilowanej.
Mokrej.
Z kropelką kobiecej wilgoci spływającej po udzie Liv.