piątek, 15 czerwca 2018

Poranna joga w białym body [opowiadanie erotyczne]

Wchodząc o poranku do kuchni usłyszałem miłą dla ucha piosenkę. Było ciepło, więc z sypialni wyszedłem w białych slipach. Ta wolność, możliwość robienia co się chce jest wspaniała.

I ty z niej korzystałaś. Wstałaś wcześniej i na macie w salonie uprawiałaś jogę. Zerkałem jak uskuteczniasz pozycję drzewa. Ubrana w białe bawełniane body. Z jedną wyprostowaną nogą i drugą zgiętą w kolanie i wspartą o udo. Nogi miałaś tym samym rozchylone. I byłaś w body. Dokładnie tam jest zapięcie, którego nie mogłem dostrzec.

Cicho, bo nie chciałem ci przeszkadzać w medytacji, wziąłem krążek ryżowy i posmarowałem masłem orzechowym. Oparłem się o blat i wpatrywałem w swoją dziewczynę. Zmierzyłem od stóp do głowy. Zatrzymałem się na odznaczającymi pod białą bawełną sutkami. Zerknąłem na cipkę. Odznaczała się na tkaninie. Wiem, świntuch ze mnie, ale takie szczegóły są dla mężczyzny podniecające. I bardzo dobrze, że wewnętrzna wkładka tego nie wyrównała. Nie chciałabyś pokazywać co tam masz gdy jesteś na basenie, ale we własnym domu? A może następnym razem założysz to drugie białe body? To z otwartym dołem.

Penis przebudził się. Pulsował. Miałem ochotę złapać cię za biodra i posuwać.
Chwilowo przeżuwałem kanapkę.
Otworzyłaś oczy, spojrzałaś na mnie.
Na całego mnie.
Myślę, że widok zachęcił cię do ponownego przećwiczenia pozycji na pieska. Mocno wypiętego szczeniaczka.
Odwróciłaś się, pochyliłaś i mocno wypięłaś pupę. 


- Pomożesz mi dogiąć plecy? - usłyszałem.
Nie odpowiedziałem bo to było oczywiste, że pomogę.
Położyłem jedną dłoń na twoich plecach, w sumie to już na pupie. Drugą w okolicy łopatek. Lekko docisnąłem.
- Jest ok – stwierdziłem.
- Dziękuję mój pacjencie – odpowiedziałaś.

Wróciłem do blatu i posmarowałem masłem drugi krążek.
Wpatrywałem się w twój wypięty tyłeczek. Barrrdzo mocno wypięty tyłeczek.
Zachęcająco wypięty. Wręcz przerwałbym męskością tkaninę body by się w tobie znaleźć.
Lecz chwilowo skupiłem się na zapięciu.
Uwielbiam. Co tu dużo mówić? Uwielbiam zapięcie w body, zatrzaski. Zamykające i otwierające dostęp. Trzaskające ze swej natury zatrzaski. Metaliczne i połyskujące w świetle.
Do tej pory nie wiem, czy zrobiłaś to specjalnie?

- Na dziś wystarczy – powiedziałaś – idę siku.
Pomyślałem, że w łazience rozpinasz body i... no nie, o sikaniu nie myślałem. Myślałem za to o rozpiętym body i wypiętej pupce.
Wróciłaś w rozpiętym body.
Rozpiętym body!
Body.
Rozpiętym.
Z odsłoniętą cipką i tyłeczkiem.
Bo niezapięte body z natury próbuje się podnieść.
Łoł.

- Wietrzysz cipkę? - zażartowałem.
- Żebym ja ci umysłu nie wywietrzyła ze zboczonych myśli.
- Jeśli wygonisz mnie na noc na balkon.
- Masełko? - zapytałaś.
- Masełko – odpowiedziałem.
- Orzechowe?
- Orzechowe.
- Przyłapałam.
- Nie ukrywałem się więc nadal 1:0 dla mnie.
- Patrzyłeś?
- Bardzo wnikliwie.
- Coś się spodobało?
- Wszystko co mi zaoferowałaś.

Odwróciłem się do blatu i zacząłem smarować kolejny krążek ryżowy masłem. Ty do mnie przylgnęłaś i wsunęłaś dłoń w slipy. Od tyłu, powędrowała wzdłuż pośladków. 
Chwyciłaś jądra i odciągnęłaś w dół.
To bardzo na mnie działa.
Penis napierał na slipy, chciał się wyprostować.
Wyjęłaś dłoń i wsunęłaś z boku, przez nogawkę.
- Gładziutkie – usłyszałem.
- Od wczoraj, ale nie byłaś zainteresowana i usnęłaś.

Nie odpowiedziałaś tylko bawiłaś się jądrami. Gładziłaś skórę, odciągałaś do tyłu.
Wnet opuściłaś slipy i chwyciłaś go prawą dłonią.
Lewą wsunęłaś między moje uda i uciskałaś prostatę.
Długimi powolnymi ruchami masowałaś kutasa swojego faceta.
Odsłaniałaś i zasłaniałaś główkę.
Nieco kłującym wzgórkiem napierałaś na moje pośladki.

- Poplamię front szafki – uprzedziłem.
- Nie może być – usłyszałem – lepiej zrób to na swoją dziewczynę.

Odwróciłem się do ciebie przodem.
Przylgnęłaś mocniej dociskając z wyczuciem jądra.
Wzgórek z krótkimi włoskami napierał delikatnie na mnie.
Penis stał. Dokładnie pionowo między nami.
Podciągnęłaś body ponad biust.
Masowałaś go ręką.

Gdy zbliżałem się do finału nieco się odsunęłaś i skierowałaś męskość na wzgórek.
Tym razem front szafki ocalał.
Nasienie spłynęło ze wzgórka między wargi.
Szalenie podniecające.
Podłogę sam wytrę. I ciebie też.

- Umyj mnie teraz – powiedziałaś – chodź ze mną do łazienki.
- No nie wiem, dziś strasznie kłujesz cipkowym zarostem.
- W łazience możesz coś na to poradzić. Chcesz?