niedziela, 8 września 2013

Pytanie czy wyzwanie - prolog [historia erotyczna]

Zagrajmy w grę. Ty będziesz fajna, a ja będę wielbił cię.
Nie szukajcie w sieci autora tekstu. To moje. I obiecuję, że już więcej nie będę rymował.

Niedziela była dniem tylko dla nas. Wyspaliśmy się, zjedliśmy pyszne francuskie grzanki, wypiliśmy kawę. Planu nie było. Właściwie to plan był taki, że nie ma planu i robimy wszystko spontanicznie.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Ukradkiem spoglądaliśmy na siebie tak jak kiedyś, gdy się poznaliśmy i powoli poznawaliśmy.

- Zagrajmy w grę! – niemal krzyknęła.
- W szachy? – odpowiedziałem zadziornie – mamy też Pinball’a w komputerze.
- Nieeeeee, mój wariacie, w inną grę, taką, taką… jak ona się nazywała?
- Bierki – znów zadziornie pociągnąłem temat – kto przegra, ten gotuje i zmywa gary.
- Nie śmiej się ze mnie, bo dziewczynka przestanie bawić się z chłopcem, a chłopiec będzie wtedy nieszczęśliwy – odbiła ironicznie piłeczkę, głaszcząc mnie po kroczu.
- Pytanie czy wyzwanie! Taka gra… trochę zmodyfikujemy oryginał, ale zasady gry są takie:


Zadaję ci pytanie, nie ma żadnych ograniczeń [przyp. autora: dodam, że w zabawie nie można zrobić komuś przykrości lub domagać się czegoś, czego sami byśmy nie zrobili]. Odpowiesz lub nie odpowiesz na pytanie, a ja cie mogę poprosić lub zażądać, abyś coś zrobił.
- Jeśli nie odpowiesz na pytanie, mogę poprosić cię np. żebyś masturbował się przed moimi oczami przez minutę – powiedziałaś.
- A jeśli ty nie odpowiesz, zażądam żebyś seksownie lizała swój paluszek
- Możesz wszystko – dopowiedziałaś.

Taki jest plan, który ja i moja pielęgniarka zrealizujemy wkrótce. Niedługo opiszę co się dzisiaj działo. Czuję, że to może być materiał na kilka tekstów…

Miłej niedzieli :)