piątek, 5 lutego 2016

Wibrator i pierścień erekcyjny Ooh by Je Joue What happens in Vegas
Zestaw idealny do masturbacji i podwójnej penetracji [test - recenzja - opinia]

Przy okazji recenzji produktu marki Ooh by Je Joue, a dokładniej mówiąc zestawu What happens in Vegas z zadowoleniem powiedziałem mojej pielęgniarce dobrze, że prowadzimy blog erotyczny, a nie vlog erotyczny, w którym musiałbym wymówić słowa Je Joue. Jeśli któryś z czytelników bloga zna język francuski proszę o potwierdzenie, która wersja wymowy jest poprawna - Że Żłi? Że Żoue? Że nujące, że tego nie wiem.

Styczność z Francją i jej... językiem, mam wyłącznie podczas miłości francuskiej, pocałunków francuskich i gdy sporadycznie moja pielęgniarka wydepiluje cipkę po francusku. Gdyby któryś termin był ci nieznany, zapraszam do zapoznania się z autorskim słownikiem erotycznym.

Zestaw, na który składa się wibrator pochwowy dla kobiety i pierścień erekcyjny dla mężczyzny Ooh by Je Joue What happens in Vegas pokazuje nowatorskie podejście do tworzenia i używania zabawek erotycznych. Lubię to pisać - czegoś takiego jeszcze nie było w naszych recenzjach gadżetów erotycznych!


Zawartość pudełka, jak i samo pudełko są tak samo zakręcone jak nazwa producenta. Zamiast klasycznego prostopadłościennego kartonika dostajemy papierową torebkę lub coś na kształt koperty. Z nadruku dowiemy się, że w środku znajdziemy zestaw do sprawiania przyjemności, sobie i drugiej połówce.


W portfolio producenta znajdziemy tylko cztery akcesoria: klasyczny wibrator pochwowy (classic vibrator w kolorze różowym lub koralowym), pierścień erekcyjny (cock ring, w kolorze granatowym) oraz masażer łechtaczki (vibrating pebble, w kolorze żółtym lub różowym). Czwartym akcesorium jest wibrator, ale nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. Chodzi o silniczek, motor, napęd. Tutaj bowiem ujawnia się pomysł marki Ooh by Je Joue - mechanizm wytwarzający drgania jest jeden, natomiast w zależności od chwilowej potrzeby - zmieniamy końcówkę.


Każdy z elementów można kupić osobno. Potrzebujesz tylko wibrator? Nie ma problemu, wybierz tylko kolor. Potrzebujesz masażer łechtaczki i pierścień erekcyjny? Również nie ma problemu, wystarczy wybrać kolor. Natomiast ciekawym rozwiązaniem dla par są zestawy:

  • London love in - zawierający różowy masażer łechtaczki i granatowy pieścień erekcyjny,
  • Her name is Rio - z różowym wibratorem i żółtym masażerem łechtaczkowym,
  • What happens in Vegas - czyli testowany przez nas wibrator i pierścień na penisa.



Zabawki erotyczne wykonano z silikonu medycznego. Ale nie takiego zwykłego, a o klasę lepszego. Droższe akcesoria erotyczne mają tę przewagę nad tańszymi, że do ich budowy wykorzystuje się lepsze materiały.


Nie jest to tylko gadanie, dla gadania i marketingowy bełkot. Każdego zachęcam do odwiedzenia sexshopu i dotknięcia tańszej zabawki z silikonu i droższej, pokroju Lelo Tiani 2, WeVibe 4 Plus czy choćby pulsator Stronic Drei, a na opisywanym zestawie kończąc. Tańsze gadżety erotyczne są świetne, miłe w dotyku i nie można im NIC zarzucić, ale dopiero droższe pokazują ile można wycisnąć z obecnej technologii materiałowej. Mogę to przyrównać do świetnej sukienki z najlepszej jakościowo bawełny i takiej samej sukienki z naturalnego jedwabiu. Myślę, że to porównanie będzie najbardziej obrazowe.


Wracając do naszego wibrującego przyjaciela każdej kobiety...  kształt najlepiej pokazują zdjęcia. Wibrator sięgnie aż 16 centymetrów wgłąb pochwy. Średnica nie jest duża, wynosi ona w najgrubszym miejscu główki tylko 3 centymetry, ale z tego co zauważyliśmy nie jest to wada. Często spotkaliśmy się z komentarzami lub mailami pytającymi o wibrator ale żeby był cienki, mieliśmy kilka pytań o kulki gejszy ale żeby były większe, bo obecne wypadają. Dlatego wielkości gadżetu nie będę oceniał ani in plus ani in minus.


Nasadka jest długa, niezbyt gruba i wygięta. Sugeruje to zastosowanie waginalne, które wypieści przednią ścianę pochwy lub analne u mężczyzn. Wystarczy założyć prezerwatywę (można bez, ale uważamy, że lepiej nie przekładać zabawek bezpośrednio z pupy do pochwy) i wsunąć w męską dziurkę. Orgazm wynikający z ucisku prostaty gwarantowany.


Bardzo podoba mi się prostota gadżetu. W dolnej części znajdziemy włącznik zasilania i zaznaczone miejsca, które należy ścisnąć by wysunął się silniczek. Jest też sprężyna częściowo automatyzująca ten proces. Tuż przed złożeniem elementów wygląda to tak:


A tak prezentuje się złożony wibrator Ooh by Je Joue What happens in Vegas. Gwoli formalności powiem, że całość jest wodoodporna i można używać go w dowolnym wilgotnym lub całkowicie mokrym środowisku. 


Pierścień erekcyjny również cechuje prostota. Nie ma w nim żadnych elementów ozdobnych, czy dodatkowo stymulujących łechtaczkę, tak jak innych testowanych modelach. Całość jest na tyle duża i masywna, by nadal z pełną skutecznością przenosić drgania zarówno na penisa, jak i na łechtaczkę. W działaniu sprawdza się to wyśmienicie.


Wysokość nasadki (bez silniczka) wynosi 7 i pół centymetra. Średnica wewnętrzna pierścienia erekcyjnego ma 2.8 centymetra, czyli męskość musi mieć przynajmniej taką średnicę, by zabawka się nie zsuwała. Patrząc na statystyki, Ooh by Je Joue What happens in Vegas będzie współpracował ze wszystkimi mężczyznami. Silikon medyczny jest bardzo rozciągliwy, zatem w przypadku większych penisów również nie będzie problemu z założeniem.


Montaż silniczka w nakładce jest równie prosty co w wibratorze. Wystarczy wsunąć element do oporu. Mechanizm wyjmowania jest taki sam i korzysta z dwóch łapek i sprężyny wypychającej. Rozwiązanie proste, ale jakże ułatwiające życie.


Kompletny pierścień erekcyjny wygląda tak...
 

Rozwiązanie z oddzielnym mechanizmem wibrującym bardzo mi się podoba. Możemy kupić dowolną liczbę nasadek dla mężczyzny i kobiety (o tym pod koniec recenzji) i tylko jeden moduł z silniczkiem i akumulatorem. Na pewno jest to oszczędne dla klienta. Mam nadzieję, że producent obierze przyjazną dla klientów strategię sprzedaży nasadek po niższych cenach. W końcu to tylko kawałek silikonu. Bardzo fajnego, bardzo przyjemnego i wykonanego wzorowo, ale nadal kawałka silikonu.


Wibrujący moduł wykonano z błyszczącego, bardzo twardego i ładnego tworzywa sztucznego. Trzymając go w dłoni miałem wrażenie, że współudział w tworzeniu tego cudeńka ma firma z ugryzionym jabłkiem w logo


Do dyspozycji oddano pięć trybów wibracji. Trzy ciągłe, czyli jednostajne, ale możemy wybrać ich natężenie oraz dwa tryby zmienne, pulsacyjne. Przytrzymując przycisk przez dwie sekundy włączamy wibracje, a klikając wybieramy jeden z pięciu trybów zabawy. Ponowne dłuższe wciśnięcie wyłącza wibracje. Przyjemna prostota.


Drogie zabawki standardowo wyposażone są w akumulator wielokrotnego ładowania. Konieczność kupowania baterii traktowałbym jako faux pas ze strony producenta. Pod silikonową nakładką zabezpieczającą widać port USB. W niego wkładamy jedną końcówkę dołączonego kabla, a drugą do komputera, złącza USB w samochodzie lub banku energii. Po raz kolejny powiem - jakaż to przyjemna prostota.


Obsługa jest całkowicie intuicyjna i prosta. Podczas ładowania mruga czerwona dioda, gdy proces się zakończy światło zapala się na stałe i można odłączyć kabel. Nie jest mi znana pojemność akumulatora, ale użytkowo całkowite naładowania baterii wystarczy na kilka długich zabaw. Nie bawimy się z zegarkiem w ręku, ale dwie godziny na pewno wytrzyma. Oczywiście zależy to od wybranego trybu wibracji.


Na dołączonej ulotce widzimy mnóstwo ciekawych kształtów. Są tam wibratory punktu G, korki analne, wibratory króliczki (z masażerem łechtaczki) i pomniejszone wersje testowanych zabawek. Do wyboru, do koloru, aczkolwiek w momencie pisania recenzji są to produkty w fazie projektowania. Mają status dostępne wkrótce i nie wiem kiedy się pojawią, ale jeśli okażą się fajne - uśmiechnę się do sklepu by podrzucili kolejny zestaw do testów.


Pisząc te słowa zerkam na opakowanie, jeszcze raz oglądam zawartość, wsuwam silniczek raz w jedną nasadkę, raz w drugą. Powiem wam, że trudno znaleźć w nim wady. Powiem wprost, że ja nie widzę wad. Elementy są dopracowane, dokładnie spasowane, bardzo miłe w dotyku, przemyślane pod kątem wielkości, wibracje są dobrze odczuwalne, nie jest głośno, sterowanie intuicyjne a obsługa prosta. Nie widzę konieczności zmian lub poprawy czegokolwiek.

Niestety cena nie jest tak przyjazna. Patrząc na inne gadżety z wyższej półki nie jest tak strasznie, w końcu za jakość się płaci i to niemało. Właściwie brak wad uzasadnia wysoką cenę, ale jeśli mam podejść do sprawy sprawiedliwie, to za całokształt wystawiam mocne 11/10, natomiast po uwzględnieniu ceny (i tylko ceny) wystawiam racjonalne:


Wibrator i pierścień erekcyjny Ooh by Je Joue What happens in Vegas można kupić w sklepie:

http://www.seks-shop.com.pl/wibrator_ooh_by_je_joue.php?pro_id=3640&zestaw_what_happens_in_vegas_ooh_by_je_joue