piątek, 19 lutego 2016

Masturbator rotacyjny z perełkami Seven Creations Robotic Mouth MTX1
Nie ugotuje obiadu, ale seks oralny opanował do perfekcji [test - recenzja - opinia]

Przy okazji testów masturbatora rotacyjnego Power Rotation pozwoliłem sobie we wstępniaku przeanalizować rynek męskich zabawek i doszedłem do wniosku, że na łamach naszego bloga erotycznego przetestowałem wszystkie możliwe typy masturbatorów. Od prostych pasywnych i quasi-realistycznych, przez w pełni realistyczne, a na wszelkich odmianach mechanicznych kończąc. Były wibrujące, rotacyjne i wibrująco-rotacyjne. Trafiło się nawet rozciągliwe jak gumka od majtek jajeczko i symulator pozycji na jeźdźca. 

Życie po raz kolejny pokazuje, że nie powinno się mówić widziałem już wszystko, bowiem kurier zadzwonił do drzwi, przekazał mi dyskretnie zapakowane pudełko, a w nim znalazłem masturbator rotacyjny z perełkami Seven Creations Robotic Mouth MTX1. Erotyczny gadżet ma szansę stać się najlepszym. Nie jest drogi, ma realistycznie wyprofilowane usta a mechanizm z perełkami najwierniej imituje ruch kobiecych ust po męskości.


Kolorowy karton od razu informuje o przeznaczeniu zabawki. O dziwo nie jest to normą w świecie erotyki. To jeden z niewielu produktów i opakowań, które bez ceregieli pokazuje gołego faceta z masturbatorem na członku.


W pudełku znajdziemy tylko masturbator rotacyjny z perełkami Seven Creations Robotic Mouth MTX1. Bez dodatków, saszetki z żelem nawilżającym, czy wypełnienia chroniącego cenną zawartość podczas transportu. Pudełko jest na tyle duże i zwarte, by dotarł do odbiorcy bez uszczerbku. Widać, że producent chciał zaoszczędzić na najmniej istotnym elemencie. W tej cenie uznaję to za zaletę. Mimo wszystko karton jest lakierowany, kolorowy i zawiera informacje o masturbatorze.


Obudowę zrobiono z białego i transparentnego, barwionego na niebiesko tworzywa sztucznego. Ogólne wrażenie jest dobre, może nie będę tym razem piał peanów na cześć zastosowanych materiałów, ale w cenie nieco ponad stu złotych, za dość skomplikowaną maszynerię, nie można oczekiwać plastików jak w modelach trzy razy droższych. Nie należy odczytywać moich słów jako wykonanie do dupy. Nie to mam na myśli. To trochę jak porównanie samochodów kia i mercedes wprost z salonu. Do pierwszego trudno się przyczepić (odnosząc się do ceny), ale mając kilka razy więcej środków można to samo wykonać lepiej.


Zewnętrzne wymiary tego cudeńka mieszczą się w granicach 20 x 8.5 centymetra (wysokość x średnica). Dobrym dodatkiem zabezpieczającym delikatne kobiece usta jest plastikowa pokrywa. Po użyciu i umyciu masturbatora zabezpieczy przed kurzem i ciałami obcymi. Żel jest materiałem odpornym na czynniki zewnętrzne, ale nie na ukłucia czy nacięcia.


Silnik i przekładnia zostały ukryte w białej podstawie. Fajnym, z męskiego punktu widzenia zabiegiem, jest pokazanie sposobu działania. Nigdy nie miałem serca do elektroniki i mechaniki, jednak zawsze z ciekawością przypatrywałem się sposobowi działania różnych technicznych gadżetów. Może jest to zabieg psychologiczny - zawsze lepiej widzieć i obserwować co bezduszna maszyna robi z najcenniejszym męskim organem.


Mechanizm przypomina w działaniu przekładnię w parowozie. Z tym, że odwrotną. Tutaj ruch obrotowy zamieniany jest na posuwisty. Mechanizm porusza się w górę i dół naśladując ruchy frykcyjne i bez wątpienia ruchy, które kobieta wykonuje głową podczas robienia loda.  Dwie obejmy z perełkami obejmują męskość i ściśle przylegają do penisa.


Pomyślisz Ok Pacjencie, ale penisy są różne i masturbator może być zbyt luźny lub ciasny. I na to znalazło się rozwiązanie. Każda z obejm połączona jest sprężynami. Niezależnie od grubości męskości perełki dopasują się do jej wielkości i kształtu. Perełki nie działają bezpośrednio na męskość. Łącznikiem jest żelowa wkładka o średnicy wewnętrznej ok. 4 centymetrów i głębokości prawie 13 centymetrów. Wydaje się mało? Właściwie jest to ukłon w stronę realizmu. Mając na myśli seks oralny nie wchodzimy w temat głębokiego gardła. Penetracja kobiecych ust i tak jest ograniczona do 10-13 centymetrów.


Wkładkę wykonano z żelu. Myślę, że podyktowała to chęć obniżenia ceny masturbatora lub chęć zrobienia przeźroczystego rękawa na męskość. Silikon medyczny z którym miałem styczność do tej pory nigdy nie był transparentny. Mniejsza o to, ważniejsze są własności użytkowe. Żel stosowany do wyrobu zabawek erotycznych jest bezpieczny dla ciała. W dotyku jest twardszy - myślę tu o wargach, a w samym rękawie miękki i elastyczny. Po wyjęciu z pudełka ma nieco chemiczny zapach, który z czasem wywietrzeje. Jak widzicie moje zachwyty nad droższymi zabawkami są uzasadnione konkretnymi przesłankami.


We wnętrzu rękawa widać mnóstwo wytłoczonych kuleczek. Ich rolą jest sprawienie, by masturbator wydawał się ciaśniejszy, a poza tym perełki przesuwające się po wytłoczonych kuleczkach dodatkowo stymulują penisa. Przydadzą się również, gdy baterie się wyczerpią - Seven Creations Robotic Mouth można używać jak tradycyjny pasywny masturbator. Tylko nie zapomnij o żelu nawilżającym na bazie wody. 


Z praktycznego punktu widzenia Seven Creations Robotic Mouth MTX1 lepiej używać z prezerwatywami. Zestaw nie jest w pełni wodoszczelny. Rękawa nie da się wyjąć, wywinąć na lewą stronę i dokładnie umyć. Przy tej głębokości i średnicy trudno wsunąć palce do wnętrza by wyczyścić nasienie. Inne testowane masturbatory były płytsze, w pełni wodoszczelne więc ten problem nie występował. Nasienie osuszam ręcznikiem i myję całość wodą z mydłem wielokrotnie i dokładnie płucząc.

Pilot sterujący i zasobnik na baterie wykonano z tego samego tworzywa sztucznego. Ze względu na cięcie kosztów musimy zadowolić się pilotem na kablu. Bardziej podobało mi się rozwiązanie z masturbatora Power Rotation - pojemnik na baterie i panel sterujący wbudowano w masturbator. Choć minusem była większa waga i rozmiar urządzenia. Niestety coś za coś. 


Jedynym elementem sterującym jest potencjometr. Działa to jak regulator głośności w walkmanie. Przy najniższej prędkości perełki poruszają się majestatycznie, delikatnie masując męskość. Przy największej dostajemy ostrą jazdę bez trzymanki. Regulacja jest płynna, więc wszyscy dopasują prędkość do własnych potrzeb.


Urządzenie zasilane jest czterema bateriami typu C, a mówiąc po ludzku są to grube paluszki R14. Nie wiem, czy ten typ baterii przeżywa renesans? To już druga zabawka erotyczne, która zamiast cienkich paluszków potrzebuje baterie R14. Rozumiem, że niektóre urządzenia potrzebują więcej energii, ale jak sądzę alkaliczne paluszki AA nie są słabeuszami. Zresztą w szufladzie leży kilkanaście naładowanych akumulatorków o dużej pojemności, a ja muszę biec do sklepu po kolejne R14. Może wyolbrzymiam problem, ale mnie się to nie podoba. 


Zastanawiam się jak porównać odczucia płynące z zabawy masturbatorem. Na pewno nie jest to lodzik taki, jak robi moja pielęgniarka. Ale tak samo jest z wibratorami, co naturalny penis to naturalny. Ze względu na żelowy kołnierz dzielący męskość i poruszające się perełki przyrównam to do seksu oralnego z założonymi trzema lub czterema prezerwatywami. Nigdy tego nie praktykowałem, ale myślę, że łapiecie analogię. Jest fajnie, ale nie ma tego wielkiego wow. Po przetestowaniu siedmiu różnych konstrukcji (pełną listę ze zdjęciami znajdziesz tutaj) największą frajdę nadal sprawia mi Fleshlight (przy okazji trenuję bica) oraz masażery z wibracjami. Rotacyjny Power Rotation również jest lepszy (i droższy). 

Ale... biorąc pod uwagę niską cenę, otrzymujemy to za co zapłaciliśmy i tego nie podważam. Wykonanie jest dobre, materiały dobre, funkcjonalność dobra i działanie również dobre. Bez rewelacji, ale dobre. Dlatego wystawiam solidne:


Kochankę, o którą nie będzie zazdrosna żadna kobieta, można kupić w sklepie:

http://www.seks-shop.com.pl/masturbatory_rotacyjne.php?pro_id=3612&