środa, 2 października 2013

Cunnilingus, fellatio i literatura [felieton erotyczny]

Dzień miłości francuskiej i nie-francuskiej literatury. Jak połączyć te dwa odmienne światy? W łóżku! Nie bez powodu mówi się, że łóżko łączy. Będzie o języku, Języku i seksie.

Cunnilingus to znaczeniowo srom i język. Moja pielęgniarka nie ma sromu. Ma cipkę. Jak można, o tak pięknej części ciała mówić tak brzydko?! To zbrodniczy występek wobec cipki. Ja mówię jeszcze zdrobniale – dziurka. Bo jeśli coś jest głębokie, to jest dziurą. Jeśli coś jest głębokie i śliczne – jest dziurką. A ja pisząc to, nie mam dziury w głowie, ale mam nadzieję, że tekst, oprócz erotyzmu… będzie głęboki.
Lubię jej wilgoć, lubię gdy jest mokra, i lubię jej soki. Mam ochotę drażnić koniuszkiem języka jej łechtaczkę, jej mały groszek. Uwielbiam ssać jej wargi, wsuwać język w jej pochwę.
Przede wszystkim, łącząc język i cipkę pielęgniarki, mam ochotę wynieść ją na wyżyny przyjemności.
Nie bezinteresownie, ponieważ…

Fellatio, czyli znaczeniowo pen…, a nie, nie! To nie jest penis. Fellatio znaczy – ssać. Ssać fallusa, prącie. I tutaj znów twórca słów nie popisał się. Wolę użyć słów – męskość i penis. Nie chcę, żeby moja pielęgniarka ssała moje prącie! Chcę, żeby ssała moją męskość. Lizała mojego penisa. Doprowadzała mnie do ekstazy, orgazmu, wytrysku. Co nie zmienia faktu, że chcę się niegrzecznie spuścić na jej piersi. Chcę pobrudzić jej majtki nasieniem i spermą. Chcę, żeby zrobiła mi loda.

Bardzo lubię bawić się językiem! Polskim i pielęgniarskim.

Do głowy wpadł mi szatański pomysł. Będziemy czytać na głos książkę. Tylko co w tym szatańskiego i erotycznego?

Domyślacie się?

Trudno mi oszacować, czy tak, czy nie, więc wyjaśniam…

Pielęgniarka kładzie się na łóżku i bierze do ręki MOJĄ ulubioną książkę. Będzie czytała ją na głos. W tym czasie zdejmę jej majtki i zacznę lizać cipkę. Włożę jeden, później drugi palec i pooooowolutku będę cię pieścił. I słuchał. Ciekawe ile stron przeczytasz i kiedy załamie ci się głos, i ile westchnień usłyszę.

Później ja położę się na łóżku, wezmę JEJ ulubioną książkę i zacznę czytać na głos. W tym czasie pielęgniarka, korzystając ze swoich leczniczych dłoni i ust, zaopiekuje się moją męskością.
Tylko błagam, nie daj mi czytać książki do niemieckiego! Bo przez kolejny miesiąc, będę do ciebie mówił „meine krankenschwester”. Na blogu również.

A tak przy okazji – kto wymyślił, żeby seksowną, piękną i mądrą PIELĘGNIARKĘ, która jest troskliwa i pielęgnuje, nazwać – KRANKENSCHWESTER?! To przecież brzmi, jak wypowiadane przez Obcego (tego ósmego pasażera Nostromo) – takie gardłowe „khhhhhrrrrr, khhhhr”. Wyobrażacie sobie naszego bloga, gdy w fazie przed-orgazmowej widzicie przed oczami słowa: krankenschwester albo wagina? Od razu by mi przeszła ochota…

Gdy już pobawimy się literacko, dam znać czy było fajnie. Zaglądajcie często na blog jaimojapielegniarka.blogspot.com :)