piątek, 11 października 2013

Seks w szpitalu [bardzo długie opowiadanie erotyczne]

- Dzień dobry panie pacjencie – powiedziałam radośnie wchodząc do prywatnej sali.
- Dzień dobry pani pielęgniarko – odpowiedziałeś.
- Jak się pan dzisiaj czuje?
- Bardzo dobrze,  podoba mi się jednoosobowy pokój, plazma na ścianie i pewna pielęgniarka, która ma dzisiaj dyżur, choć nie wiem czy koniecznym jest, abym przebywał na oddziale, to tylko przecięta skóra na stopie – drążyłeś temat.
- Nie pan o tym decyduje. Rana cięta to nie tak błaha sprawa jak się panu wydaje, a chyba nie chce pan stracić czucia w stopie lub dostać infekcji? – odbiłam piłeczkę.
- Nie chcę, dlatego oddałem się w pani lecznicze ręce, pani… siostro… - drażniłeś się ze mną.
- Ma pan tak ostry język, że chyba trzeba go trochę przytępić – może gumowym cewnikiem?
- To nie będzie konieczne, bo TAM jestem zdrowy – znów się droczyłeś.
- Jako pielęgniarka sama muszę to sprawdzić – powiedziałam ci prosto w oczy i wsunęłam dłoń pod kołdrę.
- Podoba mi się! – prawie krzyknąłeś.
Wsunęłam dłoń w twoje bokserki. Poczułam kłujące włoski na podbrzuszu, skierowałam dłoń na jądra i lekko, no może nieco mocniej, ścisnęłam je…

- Auuu… - syknąłeś z widoczną dozą przyjemności.
- Cicho! Badanie jeszcze nie skończone – odpowiedziałam.
Objęłam dłonią uśpionego penisa. Zbliżyłam się do ciebie i powiedziałam na ucho – mam ochotę zwilżyć go językiem i dosiąść, ujeżdżać cię, mam ochotę zerżnąć twojego sterczącego penisa, chcę żebyś zalał moją cipkę ciepłym nektarem.
Urósł w mojej dłoni, prężył się i był gotowy do penetracji. Widziałam w twoich oczach, że masz na mnie ochotę, i gdyby nie rana, rzuciłbyś się na mnie i zerżnął na szpitalnym łóżku.
- Jesteś zdrowy – powiedziałam z szelmowskim uśmiechem – nic się w tobie nie popsuło…
- Mówiłem ci – musiałeś podsumować – ale ponadprogramowe badanie bardzo mi się podobało.
- Dobra, dość badań, odpoczywaj, a jutro rano wypiszę cię ze szpitala. Wzięłam nocny dyżur, żeby być z tobą.
- Jesteś idealna! – powiedziałeś.
- Idealna?
- No prawie… ale dostajesz plusa za ponadprogramowe badanie mojej męskości.
- Widzisz, wszyscy pacjenci są leczeni wg zaleceń lekarza, a ty masz specjalną kurację zleconą przez twoją prywatną pielęgniarkę – usłyszałeś – do zobaczenia później, muszę wracać do obowiązków. Leczniczy buziak w usta mój pacjencie.
- Do później moja pielęgniarko… aż mi lepiej.

Przyszłam do ciebie około południa.
- I jak? – zapytałam.
- Nic się nie zmieniło. Jest dobrze, a gdy cię widzę jest bardzo dobrze.
- No to dobrze – odparłam – muszę zmierzyć ci ciśnienie.
- W czym?
- Żyłach… wariacie – tylko jedno ci w głowie.
- Raz, dwa, trzy…
- Co tam mruczysz pod nosem? – zapytałam.
- Liczę czy tylko jedno mi w głowie, ale naliczyłem siedem: pielęgniarka, jej cipka, jedna i druga pierś, tyłeczek, włoski na wzgórku, śliczny uśmiech…
- Może zmierzę ci jeszcze gorączkę? – zapytałam – mówisz od rzeczy – i choć miałam się ochotę z nim podroczyć, wiem, że mu się podobam i mówi całkiem serio.
- Jeszcze jedno mi w głowie – szybko dodałeś.
- Co takiego?
- Co masz pod granatowym mundurkiem?
- Bieliznę
- Ale jaką?
- Jesteś pacjentem, a ja jestem pielęgniarką. Nie wypada abyś pytał mnie o takie rzeczy – droczyłam się.
- A jeśli założyć, tak hipotetycznie, że jesteśmy parą, ja jestem twoim prywatnym pacjentem, a ty moją prywatną pielęgniarką?
- To wtedy powiedziałabym ci, że mam teraz na sobie białe bawełniane majtki i biały biustonosz – odparłam.
- Powiedziałaś mi, że masz na sobie białe majtki i biustonosz – czyli jesteśmy parą?
- Na to wygląda mój pacjencie – powiedziałam, i mocno pocałowałam cię w usta.
- Czy możesz podejść z prawej strony łóżka i poprawić mi poduszkę?
- Przecież jesteś zdrowy, rączki masz sprawne – odparłam poirytowana.
- Jestem w szpitalu, czyli jestem chory, gdybym był zdrowy, to bym nie był w szpitalu. Mam rację?
- Jesteś nieuleczalnym przypadkiem – stwierdziłam i podeszłam do łóżka, aby poprawić ci poduszkę.
Stojąc przy tobie poczułam dotyk na kroczu. Podniecający, próbujący wwiercić się we mnie dotyk. Poprawiałam ci poduszkę, a ty dwoma palcami pasowałeś moje krocze. Mocno naciskałeś, bo mimo założonych majtek i spodni, czułam dokładnie twoje palce na mojej cipce.
- Przestań, jestem w pracy…
Nie przestałeś. Stałam i udawałam, że robię coś z poduszką, a ty pieściłeś mnie. Sytuacja była tak podniecająca, że w momencie poczułam, że moja dziurka robi się śliska.
- Mokro mi… powiedziałam drżącym głosem.
- No, badanie personelu przebiegło prawidłowo, personel ma odpowiednie kwalifikacje by się mną opiekować – wystrzeliłeś.
- Mam teraz pracować w takim stanie? – zapytałam.
- Jesteś w pracy… a jeśli masz ochotę na więcej, przyjdź do mnie później kociaku.

Niestety obowiązki wzywały. Wyszłam z Sali, cały czas myśląc o tym, jak jego palce po mnie błądziły. Czułam, że wargi ślizgają się, że wycieka ze mnie wilgoć, która mogła poplamić nie tylko majtki, ale i spodnie.
- Jak ja teraz będę pracować ze świadomością, że pachnę… cipką?!
Byłam zła na niego. Wie, że nie lubię gdy przerywa. Jednocześnie byłam podniecona, że zrobił mi to w takim miejscu, przecież ktoś mógł wejść do sali i zobaczyć co robimy. Podnieciły mnie jego palce i świadomość, że znajdują się kilka milimetrów nad moją kobiecością.

Czas szybko minął. Wybiła dziewiętnasta, a ja zamiast iść do domu, zostałam na nocnym dyżurze. Poszłam do szatni i przebrałam się, nie mogłam chodzić całą dobę bez zmiany ubrania.
- Ja tylko na chwilę – powiedziałam wchodząc na salę mojego prywatnego pacjenta.
- Ciśnienie w normie, penis sprawny, nie chcę cewnika, nie jestem głodny, jest mi wygodnie, leki wziąłem, mam ochotę na twoje usta – trajkotałeś jak katarynka.
- Przyszłam ci powiedzieć, że zrobię teraz obchód i muszę napisać protokół, a do tego czasu musisz radzić sobie sam…
- Długo ci zejdzie? – zapytałeś.
- Ze trzy godziny…
- I co ja będę tutaj robił bez mojej pielęgniarki? – powiedziałeś takim smutnym głosem.
- Daj rękę – powiedziałam.
- Mówi się „czy mogę prosić cię o rękę” – znów wyostrzył ci się język.
- Bo ci nie dam…
- Ale ja mam ochotę byś mi… dała.
- To nie marudź, tylko wyciągnij rękę i zamknij oczy.
W dłoń wsunęłam mu zwinięte w kulkę majtki, które miałam na sobie przez cały dzień. Z wrażenie nabrałeś powietrze w usta i otworzyłeś szeroko oczy.
- Zrób z nimi co chcesz…
- A nikt mi nie wejdzie do sali? – zapytałeś.
- Nie, no nie powinien. Nie, nie wejdzie, bo jesteś stabilnym pacjentem i nie ma powodu, by trzeba sprawdzać czy ci np. serce nie stanęło. A jeśli coś ci w ogóle stanie, to nie dzwoń dzwonkiem, tylko wyślij mi esemesa. Przyjdę i cię uleczę…
- To wiesz co zrobię z majtkami?
- Opuszczę bokserki, będę myślał o tobie i będę go pieścił…
- Przestań mi mówić takie rzeczy bo zaraz się rzucę na ciebie.
- … zgaszę światło i zbliżę majtki do nosa, by czuć twój kobiecy zapach…
- Szalony… !! – spojrzałam karcącym wzrokiem.
- … będę pocierał go o miejsce, które dotykało twojej cipki, a później się w nie spuszczę.
- Wychodzę, bo za chwilę będę miała mokre majtki, a już nie mam na zmianę. Baw się dobrze i myśl o mnie.
 
Myśl nie dawała mi spokoju. Miałam świadomość, że właśnie masturbujesz się moimi majtkami. W szpitalu, w którym pracuję!
Poczułam jak wargi napęczniały a łechtaczka zaczęła ocierać o majtki. Koleżanka poszła spać, na oddziale zrobiło się ciszej, a ja mogłam zająć się papierkami. Zamknęłam drzwi do pokoju pielęgniarek.
Było mi nieco chłodno. Po tym jak pomoczyłam spodnie, musiałam zmienić mundurek. Teraz mam na sobie białą spódnicę, tę którą zobaczyłeś, gdy po raz pierwszy do mnie przyjechałeś. Gdy po raz pierwszy się zobaczyliśmy i tam poznaliśmy. Podciągnęłam lekko spódnicę i wsunęłam pod nią dłoń. Majtki były lekko zmoczone.
- Ciekawe jak wyglądają teraz moje drugie majtki – zastanowiłam się – pewnie już śpi, a majtki ociekają od jego spermy. Jutro muszę szybko zwinąć prześcieradło, bo pewnie kilka kropli nasienia znalazło się na nim.
Raport napisany, koleżanka wstała i powiedziała, że mogę się teraz położyć.
- Pójdę i posiedzę z moim pacjentem – powiedziałam.
- Ok., to ja przypilnuję oddział, a ty odpoczywaj.

Poszłam do ciebie. Nie zapalałam światła, księżyc w pełni doskonale oświetlał pomieszczenie. Zamknęłam drzwi, by nikt nam nie przeszkadzał. Nie spałeś. Ale twoja męskość tak.
- Mamy godzinę – powiedziałam zbliżając się do łóżka
Stanęłam przy tobie i znieruchomiałam. Nie wiedziałam co mam robić. Jestem na dyżurze, w szpitalu, jesteś moim pacjentem, a ja… mam ochotę cię zerżnąć i wyssać z ciebie każdą kroplę nasienia.
Dobrze, że w łóżku były drabinki. Podniosłam je i zablokowałam.
- Teraz mi nie uciekniesz – pomyślałam.
Zdjęłam majtki i związałam nimi włosy. Nie chciałam, by mi przeszkadzały podczas robienia loda.
- Połóż się idealnie na środku łóżka – powiedziałam i podciągnęłam spódnicę odkrywając moje nagie łono.

Położyłam się na tobie w pozycji 69. Klęczałam, nogi miałam blisko twojego ciała, łóżko szpitalne nie jest niestety zbyt szerokie. Opierałam się na łokciach. Nic nie robiłam.
Mogłeś patrzeć na moją cipkę, paseczek ocierał się o twoją klatkę piersiową. Myłam się rano, jest północ. Cipka pachnie intensywnie, dwa razy była mokra, nie miałam nawet możliwości aby się podmyć. Ale tobie to nie przeszkadzało, lubisz jej zapach i smak. Delikatnie mnie lizałeś i patrzyłeś jak drży moja ciaśniejsza dziurka. Miałeś mnie przed oczami w całej okazałości. Podniecało mnie to i widziałam, że ciebie podnieca moje krocze.

Chwyciłam penisa u nasady i wsadziłam do buzi. Był nieco słony, pewnie po tym co robiłeś z moimi majtkami. Usta pracowały jak tłok w silniku – w górę i w dół, w górę i w dół. Ręką ograniczyłam głębokość penetracji, żeby w ferworze przyjemności nie zakrztusić się.
Poczułam, że wkładasz we mnie palce. Zsynchronizowałeś się ze mną. Tak szybko jak ja poruszałam głową, tak szybko ty penetrowałeś moją szparkę. Gdy na chwilę przestałam, ty też przestawałeś.
- To tak się ze mną bawisz mój pacjencie… - pomyślałam i pozwoliłam twojej męskości wejść we mnie głębiej, aż poczuł jak napiera na koniec mojego gardła. Jęknąłeś z przyjemności i o mało co  nie doszedłeś.

Nie było to łatwe, ale odwróciłam się i pocałowałam cię w usta. Patrzyłam na twoją twarz. Usiadłam tak jak robi się to w przysiadzie, bo właściwie to teraz miałam ochotę zrobić przysiady. Na tobie!
Męskość sterczała. Byłam bardzo mokra i rozpalona. Usiadłam na nim. Wbiłam się jak na pal, a on wszedł do końca mojej kobiecości. Zrobiłam kilka przysiadów. Penis wchodził i wychodził ze mnie. Uwielbiam to uczucie, gdy rozpychasz mnie na całej mojej długości, i ty też uwielbiasz się we mnie wbijać.
Usiadłam na tobie całym ciężarem ciała. Wszedłeś głęboko napierając główką na mój koniec. Gdybyś się teraz spuścił, chyba by mnie rozerwało i musiałabym być hospitalizowana.
Włoski na jądrach chyba ci trochę podrosły, bo kłują mnie w pupę. Za to łechtaczka cudownie ociera się o włosy z podbrzusza. Siedziałam na tobie i odchyliłam się do tyłu. Prawą ręką złapałam cię za jądra, były mokre od moich soków. Rytmicznie, raz za razem, poruszałam miednicą w przód i tył. Lewą ręką pieściłam łechtaczkę. Świadomość, że za chwilę zacznie się mój dyżur, że jestem w pracy, a właśnie kocham się w tobą i będę nosiła w sobie twoją spermę, podnieciła mnie do granic. 

Nadszedł orgazm, a z nim kolejna fala wilgoci zalała moje wnętrze i twoją męskość. Poczułeś to i po prostu wystrzeliłeś. Czułam jak gorące nasienie zalewa mnie od środka i miesza z moim śluzem. Czułam jak mnie wypełnia – twój penis i sperma. I wiedziałam, że gdy tylko go wyjmiesz, zmoczę nie tylko ciebie, ale i szpitalną pościel. Wziąłeś coś do ręki i podstawiłeś pode mnie. Czułam jak nasienie wypływa i spływa po wargach. Wytarłeś moją cipkę i powiedziałeś, że już powinnam pójść, ponieważ nasza godzina już minęła. Chciałam się ubrać, ale przez przypadek wziąłeś moje majtki i wytarłeś spermę z brzucha. I co ja teraz założę? Do końca dyżuru będę w spódnicy, bez bielizny. Za to ty w swoim łóżku będziesz miał pachnące naszym seksem dwie pary majtek.
- Jestem nieuleczalnie zauroczony pielęgniarką – powiedziałeś.
- A jeśli znajdę pigułki, które cię wyleczą?
- To je od razu wyrzuć do śmietnika…

Pozostałe fabularne opowiadania erotyczne, znajdziecie w kategorii SEKS :)