poniedziałek, 17 marca 2014

Pielęgniarka z Karaibów - seks na lotnisku
[część 2][opowiadanie erotyczne]

- Jesteśmy spakowani, dwie walizki, bikini też spakowane, pielęgniarka jest, taksówka za 25 minut - powiedziałem, aby upewnić się, że wszystko mamy i o niczym nie zapomnieliśmy. 
- Jeszcze 25 minut? - zapytałaś.
- Możemy w tym czasie zrobić coś fajnego.
- Przykładowo?
- Odwróć się i lekko wypnij - powiedziałem.

Podszedłem do ciebie od tyłu i objąłem pod biustem.
- 25 minut to aż za dużo na szybki numerek, ostatnio doszłaś w 6 minut - szepnąłem.
Nie czekając na odpowiedź odpiąłem guzik w twoich spodniach, przesunąłem w dół suwak i szarpnięciem opuściłem spodnie razem z majtkami. Pochyliłaś się i oparłaś o kuchenny blat.

Lekko zagryzłem twój pośladek i szybko polizałem, aby nie bolało. W innym miejscu zrobiłem ci malinkę.
- Zaznaczam, że jesteś moja...
- No tylko twoja - usłyszałem.
Moje zachowanie podnieciło cię, zrobiłaś się mokra. A ja znów klęczałem za tobą, przy twojej wypiętej pupie.

Wsunąłem w ciebie palec, a język powędrował na pupę. Lizałem twoją ciaśniejszą dziurkę, a ty naprężałaś się i wypinałaś coraz mocniej. Gładka, wydepilowana, idealna. Przesuwałem całą szerokością języka w górę i dół, zataczałem kółka koniuszkiem, pieściłem cię analnie. Twoja pupa naprężała się i falowała przed moją twarzą. Wbijałem język w drugą dziurkę czując jak się na nim zaciska.

Rozchyliłaś mocniej nogi. To był znak, że cipka również ma ochotę na pieszczoty. Wstałem, opuściłem spodnie, złapałem cię za biodra i z impetem wsunąłem w ciebie męskość. Lubię posuwać cipkę, pieprzyć twoje krocze i patrzeć na ekstazę do której cię doprowadzam. Wyjąłem go i zbliżyłem główkę do pupy. Ślizgała się między pośladkami. A ty jak zalotna kocica wypinałaś zgrabny tyłeczek i naprężałaś plecy. Gdy penetrowałem pochwę ty zajęłaś się łechtaczką. Poczułem skurcze na męskości. Pochwa zaciskała się i zwiastowała nadejście orgazmu. Gdy nadszedł nie wstrzymywałem wytrysku. Wystrzeliłem z dużą siłą, zalewając twoje wnętrze. Skurcz za skurczem jądra unosiły się wyrzucając porcje nasienia. Przytuliłem się do twoich pleców.
- Mamy jeszcze 10 minut - usłyszałem.
- To się nazywa szybki numerek.

Gdy go wyjąłem stróżka spermy wypłynęła... a raczej wypadła na podłogę.
- No i majtki ze spodniami do prania.
- Nawet najlepszy fachowiec czasem pobrudzi swój kombinezon roboczy podczas pracy - jak zwykle musiałem skwitować.
- To fachowiec będzie prał moje majtki po przyjeździe z wakacji - zostawiłaś dla siebie ostatnie zdanie, i pocałowałaś.
- Wierz mi, że nie tylko te będą do prania. Mam zamiar pobrudzić wszystkie które masz. Nasieniem albo twoimi sokami - jednak to do mnie musi należeć to ostatnie zdanie.
- A skąd wiesz, że w ogóle będę nosiła majtki? - jednak odbiłaś piłeczkę (lubię gdy się ze mną droczy).
- Hmm. No dobra, wygrałaś. A teraz zmykaj do łazienki umyć cipkę, bo za chwilę przyjedzie taksówka i pomoczysz panu tylną kanapę.

Bardzo lubię moczyć pielęgniarkę. Nie tylko moczyć cipkę jej sokami, ale też moczyć moimi sokami. Lubię ją moczyć, brudzić, zaznaczać nasieniem. To trochę zwierzęce, takie zaznaczanie, prawda? Tak bardzo lubię kończyć w jej ustach, na biuście, brzuszku, plecach, pupie i w cipce. Widzieć, że po wyjęciu penisa, który działa podczas seksu jak korek, wypływa z niej sperma.
Rozmarzyłem się teraz. Gdy to piszę chwilowo nie ma jej obok.
Zatem wracamy do wydarzeń.

Gdy jechaliśmy na lotnisko wzięła telefon i coś w nim sprawdzała. Po chwili otrzymuję sms od pielęgniarki:
# Mokro mi, przemoczylam majtki i to po czesci twoja wina ;) :* #
# Nie czuje sie winny, a dumny z tego co zrobilem :* :* # - szybko odpisałem.
Spojrzeliśmy na siebie i porozumiewawczo uśmiechnęliśmy. Wszak nie byłoby stosownym, aby w taksówce przeprowadzić dialog:
- Mokro mi, przemoczyłam majtki.
- Podnieca mnie, gdy moja sperma z ciebie wypływa.
Taksówkarz z wrażania mógłby przejechać na czerwonym świetle, a chcieliśmy dojechać w jednym kawałku.

Na lotnisku mieliśmy dużo czasu, zatem patrząc na pielęgniarkę powiedziałem:
- Szybki numerek w toalecie?
- Zrobię ci loda.
- Ok - odpowiedziałem, przepełniony wewnętrzną radością (i nie tylko radością).
Złapałem pielęgniarkę za rękę i poszliśmy w kierunku toalety. Damskiej.
Szybki rekonesans, czy na drodze nie stoi jakaś kobieta, i oboje wślizgnęliśmy się do kabiny. Ładnej, czystej i pachnącej.
Zamknąłem kabinę, pielęgniarka opuściła deskę, usiadła i pochyliła się. Opuściłem nieco spodnie.
Początkowo centymetrów nie było tak dużo, jednak wystarczyła chwila w ustach pielęgniarki, by męskość wydłużyła się i pogrubiła. Ciepłe, mokre, z wibrującym na wędzidełku języczkiem. Oparłem się o drzwi. Nogi zaczęły się uginać. Robisz to tak doskonale. Wiesz co lubię i czego potrzebuję. W ustach miałaś tylko główkę, więc chwyciłem go i mocną obciągnąłem skórkę. Twój język bardzo szybko poruszał się na boki. Mięśnie w nogach i brzuchu zaciskały się. Wystarczyło kilkadziesiąt sekund by nasienie wypełniło twoje usta. Czekałaś do ostatniego skurczu.

Ochłonąłem i zapiąłem spodnie. Wstałaś, przeczesałaś włosy dłonią i pocałowałaś mnie. Smakowałaś truskawkowym błyszczykiem i mną.
- Teraz mam ochotę usiąść i zasnąć w samolocie - stwierdziłem.
- Nic nie stoi na przeszkodzie.

Seks na wysokości kilku kilometrów byłby fajny, ale projektant samolotu nie wyszedł z inicjatywą Sex friendly toilet.

Kolejny seks będzie już na ziemi. Ale to w kolejnej części :)