Klinika otoczona jest dość wysokim żywopłotem. To pierwsza sprawa o której powinniście wiedzieć.
Zawsze wolę zaparkować dalej, w ustronnym miejscu. Z widokiem na żywopłot. To druga sprawa.
Trzecia kwestia jest taka, że nie spodziewałem się takiego rozwoju sytuacji.
Zapukałaś w szybę i ręką pokazałaś, abym opuścił szybę.
- Hm? - stwierdziłem ze zdziwieniem, bo zawsze wsiadasz do auta i odjeżdżamy.
- Masz - powiedziałaś i rzuciłaś mi coś na kolana.
To były twoje białe majteczki. Pachnące tobą.
Ubrana byłaś w spódnicę, bluzkę i lekką kurtkę.
- Nie masz na sobie majtek - stwierdziłem.
- Trzymasz moje majtki w dłoni i jednocześnie miałyby być na mojej pupie? - to mało prawdopodobne.
- Racja, coś dzisiaj kiepsko u mnie z myśleniem.
- Widzę. Pewnie brak ci pielęgniarki i jej medykamentów - powiedziałaś zadziornie.
Cały czas trzymałem majtki w dłoni. Nie wiem czy czułem twój intymny zapach, czy tylko mi się wydawało.
- Rozepnij spodnie, bo ci zaraz pękną - usłyszałem.
- Po tym co zrobiłaś, chyba się nie dziwisz?
- Cieszy się na mój widok - powiedziałaś.
- Zawsze rośnie gdy cię widzi.
Chwyciłaś go lewą ręką i zsunęłaś skórkę.
- Ej, co ty robisz. Parking, ludzie. Twoje koleżanki.
- Przecież nas nie widać - chciałaś mnie uspokoić.
- Ok, nie chciałbym ci narobić problemów, czy raczej przynieść wstydu.
Uśmiechnęłaś się.
- Choć faktycznie, jesteśmy daleko, przez szyby niewiele widać i nikt tutaj nie będzie podchodził.
Cały czas poruszałaś dłonią. Powoli traciłem kontakt z rzeczywistością.
- Pobrudzę spodnie i fotel.
- Tak - odpowiedziałaś jakby to było zupełnie normalne.
- Ty brudzisz, ty sprzątasz - zdołałem powiedzieć z resztką świadomości.
- Nie będzie takiej konieczności.
- Poczekaj, wbiję jedynkę i opuszczę ręczny, bo ci będą przeszkadzać.
- Podobno jesteś zmęczony i źle ci się myśli - odpowiedziałaś przyjmując wygodną pozycję.
Objęłaś go ustami. Poczułem ciepło na główce.
Trzymałem w dłoni twoje majtki, a ty robiłaś mi loda.
Oparłem się wygodnie i kontrolnie zerkałem w lusterka czy nikt się nie zbliża.
Widziałem jak twoja głowa poruszała się w górę i w dół. Czułem, że wargi zaciskają się. Język poruszał się szybko.
Nagle spostrzegłem, że kilka metrów za autem idą ludzie.
- Twoje koleżanki idą - szepnąłem - na szczęście nie zwracały uwagi na stojące samochody.
Ty nie przestawałaś ssać męskości.
- Gdyby tylko wiedziały co robi ich koleżanka na szpitalnym parkingu - przeszło mi przez myśl.
Nie wytrzymałem napięcia i wystrzeliłem. Czułem jak skurcz za skurczem wypełnia twoje usta spermą. To był jeden z najfajniejszych orgazmów jakie mi dałaś. Ten dreszczyk emocji i zabawa męskością.
Jeszcze przez chwilę obejmowałaś go ustami.
- Nic nie pobrudziłam - powiedziałaś uśmiechnięta i pocałowałaś mnie w usta.
Twój smak wymieszany ze smakiem nasienia. W tej sytuacji było to niesamowicie podniecające doznanie. Również smakowe.
- To co? Ruszamy? - zapytałaś.
- Daj mi minutę, albo dwie...
- Ok.
- Schowam sprzęt do spodni i dojdę do siebie.
- W domu liczę na rewanż.
- Już w windzie włożę ci rękę pod spódnicę...